Przejdź do głównej zawartości

Luzackiepisanie

 -  ?... Żeś stworzył niebo i ziemię i zesłał jej Nil, który nam chleb przynosi... I jeszcze co?... Aha, już wiem!... I jeszcze dziękuję ci, że tak pięknie na dworze że rosną kwiaty, śpiewają ptaki i że palma rodzi słodkie daktyle. A za te dobre rzeczy, które nam darowałeś, niechaj wszyscy kochają cię jak ja i chwalą lepiej ode mnie, bom jeszcze mały i nie uczyli mnie mądrości. No, już dosyć...

 

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

 

Strony

Wpisy

 

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

-   Złe dziecko! - mruknął pisarz od bydła, schylony nad swoim rejestrem. - Złe dziecko, niedbale oddaje cześć Amonowi...

Ale faraon w czarodziejskiej kuli dostrzegł zupełnie co innego. Oto modlitwa rozzbytko- wanego chłopczyny jak skowronek wzbiła się ku niebu i trzepocząc skrzydłami wznosiła się coraz wyżej i wyżej, aż do tronu, gdzie wiekuisty Amon, z rękoma na kolanach, zagłębiał się w rozpatrywaniu swojej własnej wszechmocy.

Potem wzniosła się jeszcze wyżej, aż na wysokość głowy bóstwa, i śpiewała mu cienkim dziecięcym głosikiem:

-  A za te dobre rzeczy, które nam darowałeś, niechaj wszyscy kochają cię jak ja...

Na te słowa pogrążone w sobie bóstwo otworzyło oczy i padł z nich na świat promień szczęścia. Od nieba do ziemi zaległa niezmierna cisza. Ustał wszelki ból, wszelki strach, wszelka krzywda. Świszczący pocisk zawisnął w powietrzu, lew zatrzymał się w skoku na łanię, podniesiony kij nie spadł na plecy niewolnika. Chory zapomniał o cierpieniu, zbłąkany w pustyni o głodzie, więzień o łańcuchach. Ucichła burza i stanęła fala morska gotowa zato- pić okręt. I na całej ziemi zapanował taki spokój, że słońce, już ukryte pod widnokręgiem, znowu podniosło promieniejącą głowę.

Faraon ocknął się. Zobaczył przed sobą mały stolik, na nim czarną kulę, a obok Chaldej- czyka Beroesa.

-  Mer-amen-Ramzesie - spytał kapłan - znalazłżeś człowieka, którego modły trafią do pod- nóżka Przedwiecznego?

-  Tak - odparł faraon.

-  Jestże on księciem, rycerzem, prorokiem czy może tylko zwyczajnym pustelnikiem?

-  Jest to mały, sześcioletni chłopczyk, który o nic Amona nie prosił, lecz za wszystko dzię- kował.

-  A wiesz, gdzie on mieszka? - pytał Chaldejczyk.


-  Wiem, ale nie chcę wykradać dla siebie potęgi jego modlitwy. Świat, Beroesie, jest to ol- brzymi wir, w którym ludzie miotają się jak piasek, a rzuca nimi nieszczęście. Zaś dziecko swoją modlitwą daje ludziom to, czego ja nie potrafię: krótką chwilę zapomnienia i spokoju. Zapomnienie i spokój... rozumiesz, Chaldejczyku?

Beroes milczał.


ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY

O wschodzie słońca dwudziestego pierwszego Hator do obozu nad Sodowymi Jeziorami przyszedł z Memfisu rozkaz, według którego trzy pułki miały pomaszerować do Libii i stanąć załogami w miastach, reszta zaś armii egipskiej wraz z księciem miała wrócić do domu.

Wojska okrzykami radości powitały to rozporządzenie; kilkudniowy bowiem pobyt w pu- styni już zaczynał im dokuczać. Pomimo dowozów i z Egiptu, i z upokorzonej Libii nie było nadmiaru żywności; woda w studniach naprędce wykopanych wyczerpała się; żar słoneczny wypalał ciała, a rudy piasek raził płuca i oczy. Żołnierze poczęli chorować na dysenterią i złośliwe zapalenie powiek.

Ramzes kazał zwinąć obóz. Trzy pułki rodowitych Egipcjan wyprawił do Libii zalecając żołnierzom, aby łagodnie traktowali mieszkańców i - nigdy nie włóczyli się pojedynczo. Wła- ściwą zaś armię skierował do Memfisu zostawiając małą załogę w forteczce i hutach szkła.

O dziewiątej rano, mimo spiekoty, oba wojska były już w drodze; jedni na północ, drudzy na południe.

Wówczas zbliżył się do następcy święty Mentezufis i oświadczył:

-   Byłoby dobrze, gdybyś, wasza dostojność, mógł wcześniej dojechać do Memfisu. W po- łowie drogi będą świeże konie...

-  Więc mój ojciec jest ciężko chory?... - zawołał Ramzes. Kapłan schylił głowę.

Książę zdał Mentezufisowi naczelne dowództwo prosząc go, aby w niczym nie zmieniał już wydanych rozporządzeń bez naradzenia się ze świeckimi jenerałami. Sam zaś wziąwszy Pentuera, Tutmozisa i dwudziestu najlepszych jeźdźców azjatyckich wyciągniętym kłusem pojechał do Memfisu.

W pięć godzin przebyli połowę drogi i, jak zapowiedział Mentezufis, znaleźli świeże konie i nowy orszak. Azjaci zostali tutaj, a książę ze swymi dwoma towarzyszami i nową eskortą, po krótkim odpoczynku, pojechał dalej.

-   Biada mi! -jęczał elegancki Tutmozis. - Nie dość, że od pięciu dni nie kąpię się i nie znam różanego olejku, ale jeszcze muszę odbyć dwa forsowne marsze w jeden dzień!... Je- stem pewny, że gdy staniemy na miejscu, żadna tancerka nie zechce na mnie spojrzeć.

-  Cóżeś lepszego od nas? - spytał książę.

-   Jestem wątlejszy! - westchnął Tutmozis. - Ty książę, przywykłeś do konnej jazdy jak Hyksos, a Pentuer mógłby podróżować nawet na rozpalonym mieczu. Ale ja taki delikatny...

O zachodzie słońca podróżni wjechali na wysoki pagórek, skąd roztoczył się niezwykły obraz. Z daleka przednimi widać było zielonawą dolinę Egiptu, a na jej tle, niby szereg czer- wonych płomieni, jaśniały trójkątne piramidy. Trochę na prawo od piramid również zdawały się płonąć wierzchołki pylonów Memfisu owiniętego w niebieskawą mgłę.

-  Jedźmy, jedźmy!... - nalegał książę.

W chwilę później znowu otoczyła ich ruda pustynia i znowu zajaśniał sznur piramid, do- póki wszystko nie rozpłynęło się w bladej pomroce.

Gdy zapadła noc, podróżni dotarli do olbrzymiej krainy zmarłych, która po lewej stronie rzeki, na wzgórzach, ciągnęła się na przestrzeni kilkudziesięciu wiorst.

Tu za Starego Państwa chowano na wieczne czasy Egipcjan: królów w ogromnych pirami- dach, książąt i dostojników w mniejszych piramidach, prostaków w lepiankach. Spoczywało tu miliony mumii nie tylko ludzi, ale psów, kotów, ptaków, słowem - wszystkich stworzeń, które za życia miłymi były człowiekowi.

Za czasów Ramzesa królewski i magnacki cmentarz przeniesiono do Tebów, a w sąsiedz- twie piramid grzebano tylko chłopów i wyrobników z najbliższych okolic.


Między rozpierzchniętymi grobami książę i jego orszak spotkał gromadkę ludzi przesu- wających się jak cienie.

-  Kto wy jesteście? - zapytał dowódca eskorty.

-  Jesteśmy biedni słudzy faraona, a wracamy od naszych zmarłych... Zanieśliśmy im trochę róż, piwa i placków...

-  A może zaglądaliście do cudzych grobów?

-   O bogowie! - zawołał jeden z gromady - czyliż jesteśmy zdolni do podobnego święto- kradztwa?... To tylko przewrotni tebańczycy (oby im ręce poschły!) niepokoją zmarłych, aby w szynkach przepić ich własność.

-  Co znaczą te ogniska tam, na północ? - wtrącił książę.

-  Musisz, panie, z daleka jechać, kiedy nie wiesz - odpowiedziano. - Wszakże to jutro nasz następca wraca ze zwycięskim wojskiem... Wielki wódz!... W jednej bitwie zawojował nędz- nych Libijczyków... Toteż lud z Memfisu wyszedł, aby go uroczyście powitać... Trzydzieści tysięcy głów... Dopieroż będą krzyczeli!

-  Rozumiem - szepnął książę do Pentuera. - Święty Mentezufis wysłał mnie naprzód, abym nie odbył triumfalnego pochodu... Ale niech i tak będzie na dzisiaj.

Konie były pomęczone i należało wytchnąć. Posłał więc książę paru jezdnych, aby zamó- wili statki na rzece, a resztę orszaku zatrzymał pod kępą palm, które wówczas rosły między grupą piramid i Sfinksem.

Grupa ta stanowi północny kraniec niezmiernego cmentarzyska. Na placu mającym około kilometra kwadratowego powierzchni, porosłym w owych czasach pustynną roślinnością, tłoczy się mnóstwo grobów i małych piramid, nad którymi górują trzy piramidy największe: Cheopsa, Khefrena i Mykerina, tudzież Sfinks. Kolosalne te budowle są oddalone jedna od drugiej ledwo na kilkaset kroków. Trzy piramidy stoją w jednym rzędzie od północno- wschodu ku południowo-zachodowi, na wschód zaś od tej linii, najbliżej Nilu, leży Sfinks, u stóp którego ciągnęła się podziemna świątynia Horusa.

Piramidy, a szczególniej Cheopsa jako utwór ludzkiej pracy przeraża swoją wielkością. Jest to kamienny pagórek szpiczasty, wysoki na trzydzieści pięć piątr (sto trzydzieści siedem metrów), stojący na podstawie kwadratowej, której każdy bok ma około trzystu pięćdziesięciu kroków (dwustu dwudziestu siedmiu metrów) długości. Piramida zajmuje dziesięć morgów powierzchni, a jej cztery trójkątne ściany pokryłyby siedmnastumorgową przestrzeń. Na bu- dowę jej zużyto takie mnóstwo kamieni, że można by wznieść mur wyższy od wzrostu czło- wieka, szeroki na pół metra, długi na dwa tysiące pięćset kilometrów.

Kiedy orszak książęcy rozłożył się pod mizernymi drzewami, kilku żołnierzy zajęło się wyszukaniem wody, inni wydobyli suchary, a Tutmozis upadł na ziemię i zasnął. Książę zaś i Pentuer zaczęli przechadzać się rozmawiając.

Noc była o tyle jasna, że można było widzieć z jednej strony niezmierne sylwetki piramid, z drugiej figurę Sfinksa, który w porównaniu z nimi wydawał się małym.

-  Jestem tu już czwarty raz - rzekł następca - a zawsze moje serce napełnia się zdumieniem i żalem. Kiedym był jeszcze uczniem wyższej szkoły, myślałem, że wstąpiwszy na tron wzniosę coś dostojniejszego aniżeli piramida Cheopsa. Ale dzisiaj śmiać mi się chce z mego zuchwalstwa, kiedy pomyślę, że wielki faraon przy budowie swego grobowca zapłacił tysiąc sześćset talentów * za same jarzyny dla robotników... Skąd bym ja wziął tysiąc sześćset ta- lentów, a choćby tylko ludzi!...

-   Nie zazdrość, panie, Cheopsowi - odparł kapłan. - Inni faraonowie lepsze zostawili po sobie dzieła: jeziora, kanały, gościńce, świątynie i szkoły...

-  Alboż te rzeczy można porównać z piramidami?

-   Z pewnością, że nie - śpiesznie odpowiedział kapłan. - W oczach moich i całego ludu każda piramida jest wielkim występkiem, a największym Cheopsowa...

-  Unosisz się - zreflektował go książę.


-  Wcale nie. Swój wielki grób budował faraon przez lat trzydzieści, w ciągu których sto ty- sięcy ludzi pracowało co roku po trzy miesiące. I jaki z tej pracy pożytek?... Kogo ona wy- karmiła, uleczyła, odziała?... Ale za to co rok przy tej robocie marniało dziesięć do dwudzie- stu tysięcy ludzi... czyli - na grób Cheopsa złożyło się z pół miliona trupów, a ile krwi, łez, bólów - kto zrachuje?

Dlatego nie dziw się panie, że chłop egipski po dziś dzień z trwogą patrzy na zachód, gdzie nad horyzontem krwawią się lub czernieją trójkątne postacie piramid. Toż to świadkowie jego mąk i jałowej pracy...

I pomyśleć, że tak będzie zawsze, dopóki te dowody ludzkiej pychy w proch się nie rozsy- pią. Ale kiedy to nastąpi! Od trzech tysięcy lat straszą nas swoim widokiem i jeszcze ściany ich są gładkie, a ogromne napisy czytelne.

-  Tamtej nocy, w pustyni, mówiłeś inaczej - wtrącił książę.

-  Bom nie patrzył na nie. Ale kiedy je mam, jak teraz przed oczyma, otaczają mnie łkające duchy zamęczonych chłopów i szepcą: „Patrz, co zrobiono z nami!... A przecież i nasze kości czuły ból, i nasze serca tęskniły do odpoczynku...”

Ramzes był w przykry sposób dotknięty tym wybuchem.

-   Mój świątobliwy ojciec - rzekł po chwili - inaczej przedstawił mi te sprawy. Kiedy byli- śmy tutaj przed pięcioma laty, boski pan opowiedział mi taką historię:

Za faraona Tutmozisa I przyjechali posłowie etiopscy umawiać się o wysokość płaconych przez siebie danin. Hardy to był naród! Mówili, że jedna przegrana wojna nic nie stanowi, w drugiej bowiem los na nich może być łaskaw - i przez parę miesięcy targowali się o haracz.

Na próżno mądry król chcąc łagodnie oświecić ich pokazywał im nasze gościńce i kanały. Odpowiadali, że w ich kraju wodę mają darmo, gdzie chcą. Na 

Komentarze

  1. The information on this blog worth spending time on, which I did. Keep posting meaningful articles like this. Read: Microcenter Prime Day

    OdpowiedzUsuń
  2. Tutorguideinindia introduced you to the CLAT Coaching Institutes . The faculty at all institutes is well-trained and delivers real results. If you are looking to join clat coaching classes then you must visit tutorguideinindia portal to enroll your name for demo classes.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hy there, Are you preparing for the du.LLB entrance? if yes then this article is the best article for you. As you know, preparation needs planning and strategy or the right guidance. For all these things you need a good coaching center that guides you the same. A coaching center not help you in a particular subject but also makes you aware of exam pattern. Here I am going to share with you a list ofbest du llb coaching institutes that provide you with excellent guidance that really brings superb results. So check out the article below and also share this great piece of content with your friends.


    OdpowiedzUsuń
  4. Starting a new cell phone repair business needs so many tools and parts. but where to buy it? Rewa Tech has all the available tools and parts for you. Buy Cell Phone repair parts and everything from rewa. We provide cell phone repair courses also

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zapisac pisarza

  przechodził u stóp księcia bardzo długi sznur Libijczyków niosących w ko- szach owoce i chleby, a w ogromnych dzbanach wino i oliwę dla wojska. Na ten widok wśród karnego żołnierstwa rozległ się szmer radości, ale Ramzes nie spostrzegł tego, zajęty opowia- daniem Pentuera. -   Bogowie - szeptał prorok - ukarali zdradziecką Fenicjankę... -   Złapana?... - spytał książę. Wpisy Free GOG Game Sang Froid Free GOG Game Giveaway Jotun Free GOG Game Giveaway CAYNE Free GOG Game Flight of the Amazon Queen Free GOG Game Ultima 4 Steam Game DHL Free Key Giveaway Septerra Core Giveaway GOG Game Beneath a Steel Sky Homefront Steam Game Free Key humblebundle Giveaway Knightshift Steam Game DHL Free Key Giveaway Giveaway Steam Game Free Key Total War Warhammer Free Origin Game Mass Effect 2 Giveaway Free Origin Game Syberia II Giveaway GOG Game Oddworld Free Giveaway Steam Game Free Key humblebundle Layers of Fear + Soundtrack Free GOG Game Worlds of Ultima Make war not love Free SEGA games

Pisarskie bajanie

 potraw kosztował z pierwszego tale- rza i pierwszego dzbanka, które następnie na klęczkach podawano faraonowi, a inne talerze i dzbany stawiano przed posągami przodków. Gdy zaś władca zaspokoiwszy głód opuścił salę, potrawy przeznaczone dla przodków mieli prawo zjadać książęta albo kapłani. Z jadalni udawał się pan do nie mniej wielkiej sali audiencjonalnej. Tu padali przed nim na twarz najbliżsi dostojnicy państwa i najbliższa rodzina, po czym minister Herhor, najwyższy skarbnik, najwyższy sędzia i najwyższy naczelnik policji składali mu raporty o sprawach pań- stwa. Czytanie było przerywane religijną muzyką i tańcem, w czasie wykonywania których tron zasypywano wieńcami i bukietami. Wpisy Free GOG Game Sang Froid Free GOG Game Giveaway Jotun Free GOG Game Giveaway CAYNE Free GOG Game Flight of the Amazon Queen Free GOG Game Ultima 4 Steam Game DHL Free Key Giveaway Septerra Core Giveaway GOG Game Beneath a Steel Sky Homefront Steam Game Free Key humblebundle Giveaway Knightshif